niedziela, 4 listopada 2012

Korsarz - Niezaufanie (2005)


Długo kazałem Wam czekać na oficjalne i całkowite udostępnienie pełnej elektronicznej wersji płyty "Niezaufanie" KORSARZA. Zeszło z wszystkim tak długo z kilku względów. Oczywiście jednym i najważniejszym był czas, ale drugim to, że gdzieś w chaosie materiałów pogubiły mi się pliki robocze z okładką i książeczką, stąd nie mogłem poradzić sobie z zebraniem materiałów. Gdzieś odnajdywałem jakieś niepełne kopie, kopie wcześniejsze itp. Później znów jak znalazłem, to się okazało, że nie posiadam już wszystkich użytych czcionek, więc trzeba było je odnaleźć albo zastąpić... Normalnie horror za horrorem;) Ale wreszcie dziś wszystko zebrało się tak, że mając wiele czasu na samotne ślęczenie nad tymi materiałami, ogarnąłem je i przygotowałem... I wreszcie można cieszyć się tym materiałem w pełnej wersji cyfrowej. A więc nie umyka nic z tego, co jest dla mnie najistotniejsze, bowiem muzyka to jedno, ale cała treść to drugie.
Ostatni do tej pory materiał KORSARZA to wydawnictwo już może nie tak ezoteryczne jak poprzednie, ale elementy gotyckie, romantyczne i grozy znajdują się na nim. Właściwie chyba najbardziej odpowiednio nazwać tę płytę romantyczną, ale w tym sensie bardziej literackim, nie potocznym. Przecież Romantyzm to była właśnie epoka cholernie mroczna, pełna gęstych i obłąkanych uczuć, pełna obsesji i potworów. A w sumie właśnie najczęściej te potwory i te obłąkania wywodzą się z jednego uczucia: Miłości. Miłości do kochanka, do życia, do śmierci... W istocie przecież miłość to szaleństwo, ale też POTĘGA! Będąc w normalnym stanie ducha nie jesteśmy w stanie zrozumieć pasji zakochanego, a pasje te bywają zaiste potworne. W mediach czasami słyszymy, że dokonano morderstwa z powodu zazdrości, odrzucenia itp. To suchy fakt, do którego odnosimy się często z dystansem i mówimy: "Co za debil(-ka)!" Ale czy tak naprawdę czuliśmy to, co oni? Nie warto na uczucia patrzeć tylko przez pryzmat suchego faktu, doniesienia... Cholernie wiele się dzieje w tym stanie umysłu. Ale myślę, że dużo o tym opowiedziałem na tej płycie KORSARZA.
Może przejdźmy do kilku konkretów. Do nagrań tego materiału przystąpiłem od razu właściwie po zakończeniu nagrywania "Galerii IX Mrocznych Obrazów". Szło się za ciosem, można powiedzieć. Tym samym, że i Krzysiek Bigaj poczynił znaczne postępy w wokalach. Udało się z niego wykrzesać więcej drapieżności, klimat muzyczny się zagęścił, kompozycje zaczęły być bardzo różnorodne. Właściwie nie do końca dobrze pamiętam, skąd się wziął temat miłości na tej płycie. Był on jednak wynikową chyba czytanych przeze mnie dawniej poezji, w których odbijały się echa miłosnych uniesień i zawodów. Samego mnie zaczęła zastanawiać także osobista przygoda z miłością, takie rozmyślania, co by było, gdyby... W ogóle jak opisać miłość? Zdaje mi się dość trafnie ujęte to w słowach: "otwiera klatkę, zakłada kajdany". Ale to w istocie tylko taka gra słów, oksymoron wolności i miłości jednocześnie. W dużej mierze przyczyną tej płyty były też chyba refleksje nad dwoma sprawami: utratą miłości poprzez zdradę i śmierć. W pierwszym wypadku, w utworze "Daimonion (Damnacja)" chciałem poruszyć temat zdrady, czy zdradza się z miłości czy tylko z pożądania? Czy taka zdrada nie jest wynikiem tajemnicy, bo przecież taka tajemniczość potrafi wprowadzić w nasze życie coś absolutnie nowego i fascynującego. Gra naszej wyobraźni zupełnie potrafi odmienić nas samych. W takim wypadku tracimy miłość ustatkowaną, a zyskujemy nową chaotyczną, pełną pasji... Jeśli jednak nie zdradzamy, a tylko poświęcamy się w pewnym sensie tajemnicy, to czy lepiej, aby pozostała ona tajemnicą, czy nie lepiej, aby nasze złudzenia pielęgnować i pozostawić, bo w innym wypadku codzienność je z czasem rozwieje i uczyni powszednimi i nudnymi?? Drugim wypadkiem jest śmierć. Co się staje w chwili, kiedy ukochana osoba umiera? W "Pieśni Hermesa" postarałem się pójść jedną z takich ścieżek naszego życia. Właściwie to utwór, którego zarzewie miało miejsce jeszcze, kiedy pracowałem w szpitalu i często wieczorami przechadzałem się korytarzami "Narutowicza" krakowskiego. Tam wszystko wtedy emanowało smutkiem, zmęczeniem i śmiercią... Niestety. W tej przygnębiającej atmosferze myśli same snuły się i w końcu doszły do fabuły tego utworu, w którym osoba na co dzień wyrywająca innych z ramion śmierci, traci ukochaną. Niepogodzenie z tym faktem prowadzi do buntu przeciw śmierci i motywu Fausta. Pakt z Diabłem pozwala mieć nadzieję na odzyskanie ukochanej.
W nagraniach tych poza Krzyśkiem Bigajem wzięła również udział Ewa Tur. Recytowała jeden z wierszy Kazimiery Zawistowskiej, który mówił właśnie o pogardzie i tęsknocie jednocześnie - pogardzie dla obecnego partnera i tęsknocie za tym doskonalszym. To krok do "Damnacji";)
Niestety po zakończeniu materiału i opublikowaniu "Niezaufania", rzeczy potoczyły się dość zaskakująco dla mnie. "Niezaufanie" miało być czymś w rodzaju noweli, opowiadania pomiędzy powieściami. Następna powieść zaczynała być przygotowywana, ale wystąpiły problemy z wokalistą. Krzysiek Bigaj zaczął nie stawiać się na próby, nie realizował nowych pomysłów wymigując się chorobą gardła. Ja, człowiek cierpliwy i wyrozumiały, czekałem. Niestety koniec końców okazało się, kiedy już przycisnąłem Krzyśka, co jest prawdziwym powodem jego nieobecności, że jego opieszałość wynikła z przekonań religijnych. Orzekł, że nie będzie już śpiewał tekstów okultystycznych i poświęca się tematyce religijnej (katolickiej). Ciekawe, czy w tym momencie też Wam opadły szczeny, jak i mnie, kiedy to usłyszałem? Taki był właśnie koniec naszej współpracy, który zaskoczył mnie absolutnie, bowiem nigdy nie przyszło mi do głowy, ze tak się to może zakończyć. Tym bardziej, że do tej pory nasze poglądy filozoficzne były nam znane i uważałem, że tolerowane. Zresztą nie ma we mnie ortodoksa pod tym względem, więc szanuję poglądy innych o ile szanują oni moje. Jednak urwało się - nagle... Prawie jak zdrada;) No to tyle narzekań na los;)
Aha, miałem jeszcze napomnieć o "Nocy Upiorów"! Właśnie o to pytało mnie najwięcej osób;) Pytano mnie, jak nagrałem prawdziwy chór i to połączyłem... Oczywiście nie nagrywałem żadnego chóru, ale za pełną zgodą chóru "Educatus" wykorzystałem ich nagranie pieśni Wacława z Szamotuł, do którego następnie nadbudowałem syntezatorową kompozycję. Sama ta pieśń  tekstowo może nie ima się mojego przesłania, jednakże jej klimat zafascynował mnie totalnie. W tym chórze występował między innymi mój stary przyjaciel Paweł Zięba i przez niego uzyskałem zgodę na wykorzystanie tego nagrania.
W tym czasie staraliśmy się jednak także wyjść gdzieś dalej z naszą muzyką, co zaowocowało nagraniami wysłanymi na kilka konkursów oraz kilkoma koncertami z półplaybacku, bowiem składu pełnego nie mieliśmy. Dużo z tego nie wynikło, jednak po wydaniu tego materiału gdzieś w świecie ludzie zaczęli doceniać tę muzykę. Zaczęły się też rodzić nowe pomysły, nowe próby i może coś z tego wyniknie... Pomysł na "powieść" jest, na powieść szeroko zakrojoną, jakiej jeszcze nie było, możecie mi wierzyć...
Dziś oddaję Wam "Niezaufanie". Ciekaw jestem Waszej opinii, Waszych przemyśleń, emocji...

ZAWARTOŚĆ: 
Materiał audio w wersji .mp3.
Okładka wydania DVD.
Pełna wersja książeczki.

TRACKLISTA:
1. Uwertura na cześć Mrocznej Sztuki
2. Animus i Anima (Zawołanie)
3. Alchemia Samotności
4. Persefona (Transmutacja Animy)
5. Daimonion (Damnacja)
6. Noc upiorów
7. Koda: Pieśń Hermesa


DOWNLOAD:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Must have:

Warto odwiedzić:

Spis polskich blogów muzycznych